Herbaty z własnego ogrodu - Cz. 1. Wstęp
Do stworzenia serii przepisów na "Herbaty z własnego ogrodu" zmobilizowało nas kilka spraw i wydarzeń. Jedną z nich jest fakt, że nawet w tej chwili próbujemy powrócić do momentu, kiedy kupowaliśmy ostatnio w sklepie herbatę i nie jesteśmy w stanie sobie tego przypomnieć. Było to już tak dawno, że tego nawet nie pamiętamy. Herbatę natomiast pijemy codziennie. Codziennie używamy samodzielnie zebranych i ususzonych produktów, z których je zaparzamy. Sprawdza się to wyśmienicie! Herbaty są przepyszne i zaskakujące w swoim aromacie i szczerze powiedziawszy - nie wyobrażamy sobie już pić te kupione w torebkach. Należymy również do ogrodników, którzy bardzo sobie cenią wiedzę dotyczącą tego co wprowadzają do swojego organizmu. I zdajemy sobie sprawę z tego, że nie możemy mieć pełnej wiedzy na ten temat, że zawsze gdzieś wiatr zawieje i coś może szkodliwego, od sąsiada nie wyznającego naszych zasad, przywiać, ale jeśli jest część tego nad czym kontrole mamy - warto się tym zająć, gdyż wydarzenia ostatnich dni pokazały nam, że warto.
Kilka dni temu damska część naszej rodziny miała przyjemność gościć na warsztatach z zielarstwa. Jakoś to u nas w rodzinie zostało podzielone, że panowie zajmują się raczej warzywami i ich pielęgnacją, a kobiety zielarstwem, naparami, herbatkami i nalewkami. Zawsze można wiedzieć więcej, lepiej, mądrzej, dlatego też i tym razem wybrałyśmy się po zdobycie kolejnej dozy wiedzy. Suszenia ziół dokonujemy w różny sposób i stąd padło jedno z naszych pytań tego dotyczące. Wiadomo - ogród to również zwierzęta, to ich ślina, mocz, przenoszone choroby, itd. Chciałyśmy się zagłębić w ten temat - jak właściwie przeprowadzić procesy dla poszczególnych grup roślin, aby prawidłowo je umyć i wysuszyć. Na stole znajdowały się półprodukty pewnej znanej polskiej marki sprzedającej produkty zielarskie. Wszystkie produkty były w formie zmielonej, mocno rozdrobnionej, poszatkowanej na drobny mak. Ich forma była zupełnie inna od tej, do jakiej przywykłyśmy u siebie w domu. Z racji, iż należymy do osób ciekawskich i nie boimy się zadawać pytań - padło z naszej strony, dlaczego taka forma zmielona oraz jak robią to firmy zielarskie? I tutaj padła odpowiedź, która nas zaskoczyła. Z pola zbierane są rośliny, suszone i szatkowane. Firma zajmująca się sprzedażą herbatek ziołowych na ogromną skale nie myje swoich produktów. Nie przejmują się zwierzętami, ich wydzielinami, tym co z nieba spadnie, i tym podobnymi historiami. Nie ma procesu mycia, a z racji rozdrobnienia nie wiecie co faktycznie się w torebce znajduje. Nie wiecie tego wy, i nie wiedzą tego nawet oni, gdyż procesem zbioru, suszenia i pakowania nie zajmują się rączki wprawionego zielarza, lecz maszyny, które cały proces przeprowadzają. Na zadane pytanie, dlaczego tak robią - padła odpowiedź: "Bo nie mają na to czasu".
Przerażające jest to w dzisiejszym świecie, że ludzie, firmy biorą się za bycie odpowiedzialnym za coś do czego odpowiedzialności się nie poczuwają. Było to dla nas niczym zimny prysznic, niczym podanie komuś kto przyszedł do nas w gościnę oblizanej przez nas wcześniej łyżeczki, bo przecież i tak nie będzie wiedział, a my zaoszczędzimy sobie mycia. To wydarzenia ponownie pozostawiło nas w przekonaniu, że tak prostą czynność jak zrobienie zapasów na herbatki możemy robić sami i śmiało się delektować ich zawartością, wiedząc co mamy w naszym herbacianym dzbanuszku. Nie jest to trudne! Jest wręcz banalnie proste! A do uprawy nie potrzebujesz dużo miejsca. Praktycznie większy parapet Cię zadowoli, a na większej powierzchni czy przydomowym ogrodzie możesz czuć się jak herbaciany król!
Do stworzenia serii przepisów na "Herbaty z własnego ogrodu" zmobilizowało nas kilka spraw i wydarzeń. Jedną z nich jest fakt, że nawet w tej chwili próbujemy powrócić do momentu, kiedy kupowaliśmy ostatnio w sklepie herbatę i nie jesteśmy w stanie sobie tego przypomnieć. Było to już tak dawno, że tego nawet nie pamiętamy. Herbatę natomiast pijemy codziennie. Codziennie używamy samodzielnie zebranych i ususzonych produktów, z których je zaparzamy. Sprawdza się to wyśmienicie! Herbaty są przepyszne i zaskakujące w swoim aromacie i szczerze powiedziawszy - nie wyobrażamy sobie już pić te kupione w torebkach. Należymy również do ogrodników, którzy bardzo sobie cenią wiedzę dotyczącą tego co wprowadzają do swojego organizmu. I zdajemy sobie sprawę z tego, że nie możemy mieć pełnej wiedzy na ten temat, że zawsze gdzieś wiatr zawieje i coś może szkodliwego, od sąsiada nie wyznającego naszych zasad, przywiać, ale jeśli jest część tego nad czym kontrole mamy - warto się tym zająć, gdyż wydarzenia ostatnich dni pokazały nam, że warto.
Kilka dni temu damska część naszej rodziny miała przyjemność gościć na warsztatach z zielarstwa. Jakoś to u nas w rodzinie zostało podzielone, że panowie zajmują się raczej warzywami i ich pielęgnacją, a kobiety zielarstwem, naparami, herbatkami i nalewkami. Zawsze można wiedzieć więcej, lepiej, mądrzej, dlatego też i tym razem wybrałyśmy się po zdobycie kolejnej dozy wiedzy. Suszenia ziół dokonujemy w różny sposób i stąd padło jedno z naszych pytań tego dotyczące. Wiadomo - ogród to również zwierzęta, to ich ślina, mocz, przenoszone choroby, itd. Chciałyśmy się zagłębić w ten temat - jak właściwie przeprowadzić procesy dla poszczególnych grup roślin, aby prawidłowo je umyć i wysuszyć. Na stole znajdowały się półprodukty pewnej znanej polskiej marki sprzedającej produkty zielarskie. Wszystkie produkty były w formie zmielonej, mocno rozdrobnionej, poszatkowanej na drobny mak. Ich forma była zupełnie inna od tej, do jakiej przywykłyśmy u siebie w domu. Z racji, iż należymy do osób ciekawskich i nie boimy się zadawać pytań - padło z naszej strony, dlaczego taka forma zmielona oraz jak robią to firmy zielarskie? I tutaj padła odpowiedź, która nas zaskoczyła. Z pola zbierane są rośliny, suszone i szatkowane. Firma zajmująca się sprzedażą herbatek ziołowych na ogromną skale nie myje swoich produktów. Nie przejmują się zwierzętami, ich wydzielinami, tym co z nieba spadnie, i tym podobnymi historiami. Nie ma procesu mycia, a z racji rozdrobnienia nie wiecie co faktycznie się w torebce znajduje. Nie wiecie tego wy, i nie wiedzą tego nawet oni, gdyż procesem zbioru, suszenia i pakowania nie zajmują się rączki wprawionego zielarza, lecz maszyny, które cały proces przeprowadzają. Na zadane pytanie, dlaczego tak robią - padła odpowiedź: "Bo nie mają na to czasu".
Przerażające jest to w dzisiejszym świecie, że ludzie, firmy biorą się za bycie odpowiedzialnym za coś do czego odpowiedzialności się nie poczuwają. Było to dla nas niczym zimny prysznic, niczym podanie komuś kto przyszedł do nas w gościnę oblizanej przez nas wcześniej łyżeczki, bo przecież i tak nie będzie wiedział, a my zaoszczędzimy sobie mycia. To wydarzenia ponownie pozostawiło nas w przekonaniu, że tak prostą czynność jak zrobienie zapasów na herbatki możemy robić sami i śmiało się delektować ich zawartością, wiedząc co mamy w naszym herbacianym dzbanuszku. Nie jest to trudne! Jest wręcz banalnie proste! A do uprawy nie potrzebujesz dużo miejsca. Praktycznie większy parapet Cię zadowoli, a na większej powierzchni czy przydomowym ogrodzie możesz czuć się jak herbaciany król!